Odkrywamy się, czyli kilka słów o nas samych i naszych działaniach.

Share Button

Na naszej stronie często możecie przeczytać artykuły o działaniach, wydarzeniach, ciekawych ludziach. Jednak jeszcze nigdy nie pisaliśmy o nas samych. Dzisiaj odkrywamy się przed Wami i macie możliwość poznać nas chociaż odrobinkę. Zapraszamy do przeczytania o naszych członkach i członkiniach.

Agata Brodaczewska

Dołączyłam do ŚMK w listopadzie w 2012 roku. Ogólnie nigdy bym się o tym nie dowiedziała, gdyby nie powiedziała mi o tym moja była Soreczka. Stwierdziłam, że pojadę, bo po pierwsze kocham jazdę na rowerze, a po drugie chciałam spróbować zacząć udzielać się w czymś społecznym. Gdy dostałam propozycję włączenia się do ŚMDR od razu się zgodziłam. Chciałam zacząć coś nowego i zmienić coś w swoim życiu oraz w Świdniku. Ponieważ moja jazda rowerem odbywała się głównie po lesie lub bocznych drogach, bo bałam się jeździć po mieście. Angażowanie się otwiera mnie na wiele spraw, a także pozwala mi się rozwijać. Chciałabym żeby Świdnik był przyjaznym miejscem dla rowerzystów, bezpiecznym oraz żeby wszyscy użytkownicy świdnickiej infrastruktury nauczyli się szanować siebie nawzajem.

Katarzyna Szajewska

Pojawiłam się na drugiej ŚMK, pewnie byłabym od pierwszej, ale mnie Maciej Lubaś wkurzył i nie przyjechałam. Za to na następną odkurzyłam swój zakurzony rower stojący w piwnicy miliony lat (dinozaury na nim jeździły) i jak przyjechałam tak zostałam. Udowodniłam sobie nawet, że w mroźny wieczór, po oblodzonych ulicach też da się jeździć. No, a potem było Stowarzyszenie i zaczęła się nowa historia.

Ewa Kiryła

01.01.2012 to pamiętna data w moim życiu. W tym dniu przeszłam na wcześniejszą emeryturę. Długo zastanawiałam się co dalej ,jak spędzić wolny czas, co robić. I wtedy pomyślałam o rowerze. Codziennie /jak pogoda dopisze/ wsiadam na rower i samotnie /bo znajomi pracują/pokonuje coraz to większe odległości. W czasie tych podróży zastanawiałam się dlaczego w moim mieście jest tak mało dróg rowerowych, dlaczego jadąc ulicą czuje się niebezpiecznie, dlaczego krawężniki są takie wysokie, dlaczego nie mam gdzie przypiąć bezpiecznie roweru. Aż tu, pewnego letniego dnia na ulicy Klonowej zobaczyłam grupę rowerzystów / 40-50 osób/.Ostatni z grupy krzyknął do mnie ,,dołącz do nas,,. Nie zastanawiając się dołączyłam do rowerzystów z którymi pojechałam na plac Konstytucji. Na placu przez megafon ,,ogłoszenia parafialne,, przekazywał Maciek ,pan Maciek. To moje spotkanie z Świdnicką Masą Krytyczną gdzie znalazłam odpowiedź ,dlaczego, dlaczego, dlaczego….

Małgorzata Pastusiak

Do Masy dołączyłam 26.04.2013. Wcześniej od czasu do czasu widziałam przejeżdżających rowerzystów, ale nie wiedziałam o co chodzi. Gdy dostałam ulotkę podczas jakiegoś przejazdu Masy uznałam, że mi jako rowerzystce bliskie są problemy braku infrastruktury i udogodnień dla rowerzystów. Poza tym rowerzyści byli tacy pozytywni, uśmiechnięci. Chciałam stać się częścią społeczności rowerowej Świdnika. Tak od 4 lat pedałuję przez cały rok w każdy ostatni piątek miesiąca, nie zważając na pogodę i inne przeciwności. Znalazłam tu podobnych do mnie zapaleńców społeczników. Pasją rowerową zarażam swoje zuchy z Gromady. Na Masy przyjeżdżałam ze swoimi dziećmi , zachęcam znajomych do wspólnych przejazdów. Otwieram oczy niedowiarkom, że jak się chce – to można!


Klaudia Waryszak Lubaś

Pierwszy raz na masie byłam w czerwcu 2013 roku. Włączyłam się w działania Świdnickiej Masy Krytycznej ponieważ mój ówczesny chłopak był jej organizatorem i chciałam zobaczyć o co chodzi z tymi przejazdami. Spodobała mi się ta forma manifestu oraz atmosfera, którą wytwarzały osoby przyjeżdżające na Masę. Miałam poczucie, że jestem częścią ważnej wspólnoty, która postanowiła być coraz bardziej widoczna w mieście. Dziś mój ówczesny chłopak jest moim mężem :), a zaangażowanie i chęć działania na rzecz środowiska rowerowego pozostała.

Maciej Lubaś

Po powrocie do Świdnika z Koszalina, kupiłem sobie nowy rower. Któregoś marcowego dnia jechałem wzdłuż ulicy Racławickiej na rondzie z chodnika wyjechał i zajechał mi drogę rowerzysta . Hamowałem gwałtownie, miałem źle uregulowane hamulce (bardziej złapały przód niż tył) i wyleciałem jak z katapulty.

Poobijany zastanawiałem się co można by zrobić, żeby bezpieczniej jeździć po Świdniku. W kwietniu 2012 chciałem zrobić pierwszą Masę Krytyczną (ale nie zdążyłem z dokumentami) dlatego pierwsza była dopiero w maju.

Na samym początku angażowali się w masę Daniel Ciepłowski oraz Łukasz Kołb-Sielecki potem zaczęły włączać się kolejne osoby.

Pierwsze akcje jakie zrobiliśmy z Danielem to 40 albo 50 wyzwań Świdnika (już nie pamiętam) gdzie dołączył do nas Adam Radomski – sprawdzaliśmy błędy infrastruktury rowerowej, potem zrobiliśmy akcję ze zbieraniem podpisów pod petycją zmiany nawierzchni z kostki na asfalt, udało nam się wtedy zebrać 500 podpisów. Potem w sierpniu podczas masy zsiedliśmy z rowerów (około 90 osób) i przeprowadziliśmy rowery na skrzyżowaniu Klonowa-Wyszyńskiego (zwracaliśmy uwagę na brak przejazdu rowerowego oraz świateł).

Rowerowa pasja obecnie zamieniła się w moją pracę i od 1,5 roku zawodowo zajmuje się ruchem rowerowym w Lublinie, a swoją wiedzą chętnie dzielę się z urzędnikami ze Świdnika.

Mono

do ŚMK dołączyłem za 5 lub 7 razem, Maciej mnie namówił, bo wcześniej jakoś nie zauważyłem, że takie MASY są. Spodobało mi się, że tak raz na miesiąc przez te pół godz Świdnik jest nasz. Cieszy mnie to przede wszystkim z dwóch powodów, żeby kierowcom pokazać, że istnieje także inna lokomocja niż samochody. Drugim powodem jest to, że mogę zaakcentować profilaktykę jednego koła, uważam, że jedno koło jest super rozwiązaniem transportu miejskiego, zdrowym sposobem na codzienne przemieszczanie się a ponadto, cytuję: „monocykl ćwiczy zmysł równowagi koordynacji oraz wzmacnia mięśnie kręgosłupa i nóg” – same superlatywy więc, jak tu nie jeździć na jednym kole?