Zauważyłam dwie zależności podczas niedzielnego, kwietniowego spaceru po naszym mieście. Pierwsza z nich to to, że najwięcej Świdniczan przebywa w wiadomej „restauracji”, której logo możemy zaobserwować wjeżdżając do Świdnika.
W takich momentach czuję się prawie jak w stolicy, w której zawsze się odnajdę po obiekcie wskazówce – Pałacu Kultury. I myślę sobie, że w świdnickim „M” też kulturę bym znalazła pewnie tę z przedrostkiem – pop.
Druga zależność to to, że Świdniczanie jeśli nie przebywają w „M” i M3 to jeżdżą masowo i rodzinnie na rowerach. Jakże to cieszy oczy moje, kiedy: mama, tata, córka, synek pomykają żwawo na rowerach. Aż słychać przyspieszony rytm ich wspólnie jeżdżących serc.
A ta zależność to właśnie sposób spędzania wolnego czasu w tym wypadku niedzielnego popołudnia.
Katarzyna Szajewska-Gała
Świdnik Miasto Dla Rowerów